Wczoraj, 4
czerwca, uwaga części świata skoncentrowana była na obchodach 25 rocznicy
wyborów do Sejmu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej X kadencji. Niektórzy
świętowali na Placu Zamkowym, gdzie przemawiał m. in. Barack Obama. W tym
czasie inni, w skromnej ceremonii, sadzili lipę.
Pojawia się
pytanie: dlaczego lipa? Jaka jest symbolika tego drzewa? Jeżeli sięgnąć do
mitologii Słowian, wtedy okaże się, że lipa – i jej uzupełnienie, dąb – to
najważniejsze z drzew. Lipa symbolizowała żeński pierwiastek: była drzewem
bóstw miłości i życia rodzinnego, to pod nią proszono o urodzaj. Wiązano ją z
płodnością, życiem, witalnością... a wraz z biegiem życia i ubytkiem
witalnością również z upływającym czasem i śmiercią. Elementy tego kultu
płodności zostały wykorzystane przez chrześcijaństwo, które związało na
ziemiach słowiańskich lipę z osobą Matki Boskiej – stąd kapliczki, które często
stały obok lip.
Płodność
symbolizowana przez lipę, znajdowała swój wydźwięk w piosenkach ludowych. Jak w
tej z Mazowsza:
W polu lipeńka – w polu zielona,
listeczki opuściła,
Pod nią dziewcyna, pod nią jedyna,
parę wianusków wiła.
Uwiła wianek – z siedmiu rumianek
zabrała mi go woda:
O mój wianusku – o mój zielony,
jak-ze mi ciebie skoda
Również w
mitologii germańskiej lipa jest drzewem kochanków, drzewem, pod którym się
tańczy i świętuje, ale także prowadzi sądy by przywrócić pokój i
sprawiedliwość. W ten sposób mitologia germańska i mitologia słowiańska łączą w
lipie najważniejsze humanistyczne wartości – miłość, rodzinę, pokój i
sprawiedliwość. Nic dziwnego, że pod takim drzewem człowiek czuł się
bezpieczniej – również fizycznie: lipy miały chronić przed piorunami. Pewnie
dlatego Jan Kochanowski zapraszał:
[Na lipę]
Gościu, siądź pod mym liściem, a
odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam
ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste
promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane
cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola
zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie
narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite
pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci
pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić
umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen
przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię
pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
Pod lipą bezpiecznie czuł się również Juliusz Słowacki. W
mniej znanym utworze „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu” (pieśń VI), pisał, że
dla Polaków lipa jest niczym antyczna świątynia pradawnych bóstw, że jest
miejscem wszelkiej słodyczy.
Lubiłem lipę, co nad sławnym Janem
Cień rozstrzelony zbierała pod siebie
I co rok miodu obdarzała dzbanem
Niewymyślnego w żądzach i w
potrzebie,
Co była drugim poety mieszkaniem,
Głoś na słowików — szpaków
narzekaniem,
Pod którą nieraz błyszczał dzban na
stole,
Co tak wysoko niosła czoła wianki,
Jakby ze dworu wyglądała w pole
Na przyjazd pana lub pańskiej
kochanki,
Co nad szmerami słodkich ust
dziewicy...
Szumiała cicho, pełna tajemnicy...
Ta lipa dla nas jak Partenon grecki,
Ma pełno smutku niewymówionego
Tu
zatrzymajmy się na chwilę i przyjrzyjmy się drzewu występującemu często razem z
lipą – dębowi. Dąb uznawany był za najważniejsze z drzew – drzewo kosmiczne:
jego korzenie sięgały zaświatów, a korona nieba. W mitologii słowiańskiej był
drzewem Peruna – bóstwa władającego gromami. Dąb to drzewo, pod którym składano
ofiary – wśród Słowian i w świętych dębowych gajach Celtów. Często też w
okolicy dębów wznoszono kościoły i chowano poległych, drzewo to bowiem w
wierzeniach Słowian pośredniczyło w kontaktach z bóstwami. Dąb – podobnie, jak
lipa – był też silnie związany z płodnością. Aspekt łączności z bóstwami, a
zarazem centralnego znaczenia dębu rzuca się w oczy w wierszu „Proroctwo” J.
Słowackiego:
Kiedy róża stanie złączona z kamieniem,
A nad niemi się dąb zakołysze:
Cała emigracja zagore płomieniem
I o paszport do Boga napisze.
(...) Prędzejże, Panie Boże,
Twym ognistym ramieniem
Łam, a przemożcielesne opory!
Niechaj róża zakwitnie połączona z kamieniem,
Niech dąb Bogiem zabłyśnie spod kory!
Na marginesie: chociaż dąb rywalizuje z lipą o tytuł
najważniejszego, królewskiego drzewa to lipy upamiętniały Władysława Jagiełłę –
pod lipą modlił się on o zwycięstwo pod Grunwaldem – a najsłynniejsza z nich to
TA lipa – we wsi Ostrowite w gminie Dąbrówno, która rosła jeszcze po II wojnie
światowej, a pod którą mieszkańcy wsi – ci sami, którzy w 1920 r. głosowali za
jej przynależnością do Niemiec – do 1945 r. zbierali się na nabożeństwach.
Jednak chociaż dąb jest osią wszechświata, boskim drzewem, to
nie on kojarzy się z domem. Myśląc o domu, o czymś bliskim, myślimy o lipie. We
„Wspomnieniu wioski” C. K. Norwid pisał:
Tak – na wieś wrócę, do swoich wrócę. (...)
Już wracam myślą – wzrok jej sokoli
Naprzód zobaczył lipy cieniste,
Zielone smugi i wody czyste.
(...) Noc – rosa pada, myśl ma chwilkę leci,
Między lipowe, topolowe drzewa,
Tam, kędy w oknie blady płomyk świeci: (...)
Podobnie wspominał w XIX w. Marian Zborowski:
Stary dom:
Na wielkim oceanie,
Co szumi Francji snom,
Maluje serce moje
Daleki w Polsce dom.
W pierścieniu lip go widzę,
W bieli drewnianych ścian.
Któż wie, jak dawno nad nim
Obłoki wodzi Pan?
(...) Znów lipy cię otoczą,
Zakwitnie róży krzak,
U okien klękną malwy,
radosnej ciszy znak
To tego symbolu bezpiecznego domu pod lipą, zarówno w sensie
czysto fizycznym, jak i czysto intelektualnym odnosi się Julian Tuwim w „Rzeczy
czarnoleskiej”:
Z chaosu ład się tworzy, konieczność,
Jedyność chwili, gdy bezmiar tworzywa
Sam się układa w swoją ostateczność
I woła, jak się nazywa.
Warto dziś – wierszem Teofila Lenartowicza „Na lipę
słowiańską” – przypomnieć lipę, jako symbol bezpiecznego domu, pokoju i
jedności, w niespokojnych czasach. Tym bardziej, że lipa – narodowy symbol
Słowacji, Słowenii, Czech oraz Serbii – to również symbol jedności Słowian,
którzy – niezbyt daleko stąd – walczą ze sobą.
Lipo zielona! Drzewo ojczyste,
Co na mnie kwiaty strzęsasz złociste
I cień daleki rzucasz dokoła –
Drzewo rodzinne, ozdobo sioła:
Twoich gałęzi mnogie ramiona –
Jako słowiańskie nasze plemiona –
W jednym pniu silnym w ziemi się łączą,
Jeden kwiat sypią i miody sączą.
Gdy Niemiec z ciebie skórę obdziera,
Gdy cię waragska rąbie siekiera,
Ty jednak, silna, w następnym lecie
Znowu też same rozrzucasz kwiecie.
Ludy słowiańskie! Toż my podobnie
Jak nasza lipa rosnąc nadobnie
Przetrwali długie dziejowe burze,
Pioruny, grady i wichry duże.
Z gałęzi naszych cóż nie zrobiono!
Spójrzcie na Polskę na grób schyloną:
A toż to z onej, o bracia wierni,
Krzyż się ogromny na ziemi czerni.
Z krainy serbskiej, z tej ziemi bólu,
Sterczą mogiły w Kosowym Polu;
Z Czech światosławnych, z wielkiej Morawy
Krew płynie w srebrnych nurtach Wełtawy;
Nasze Pomorze, sławne przed laty,
Nie cnota Niemiec zmienia w warsztaty.
Lipo słowiańska! Gdzie twoja chwała?
Czyśty już, nasza lipo, spróchniała?
Nic że już więcej z ciebie nie będzie,
Jak krzyżi warsztat na naszej grzędzie?
– Oj, cicho, pisklę! Moje konary
Jeszcze się zdadzą królom na mary.
Oj, cicho, pisklę! Ucisz swe płacze!
Z mojego drzewa skrzypki prostacze
Nastrój na nutę wielką, podniosłą,
Żeby w tym ludu serce urosło,
Żeby zagrały wszystkie krwi krople,
Żeby ta chwała, co leży w Gople,
Buchnęła w niebo z swojej mogiły,
Żeby się słońca dwa rozświeciły:
Jedno – to jasne na modrej fali,
Drugie – słowiańskie z słowa i stali!
Ze względu właśnie na jej symbolikę Dziekan KES, prof. Osiński, postanowił przed budynkiem Kolegium lipę zasadzić. W przyszłości ma stanąć pod nią ławeczka, zapraszając gości pod liść, jak pisał wielki Jan z Czarnolasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz