czwartek, 29 maja 2014

Tajemnicze TTIP

Nie słyszy się o nim w telewizji. Nie mówi się o nim na pierwszych stronach gazet. A tymczasem tajne negocjacje trwają. Jak się zakończą? O tym, czym jest TTIP i jakie mogą być skutki jego podpisania - dziś na blogu w tekście Małgorzaty Zajaczkowski.

Transatlantycka strefa wolnego handlu i inwestycji
Właśnie rozpoczęła się piąta faza negocjacji między UE i USA dotycząca transatlantyckiej umowy o wolnym handlu i inwestycjach. Oficjalna nazwa porozumienia brzmi Transatlantyckie Partnerstwo na rzecz Handlu i Inwestycji (Transatlantic Trade and Investment Partnership, TTIP). Rozmowy trwają od lipca 2013 r., ale dopiero teraz weszły we właściwą fazę. Świadczą o tym sygnały o problemach i licznych kontrowersjach, jakie towarzyszą dwustronnym rokowaniom. Wiemy o tym z różnych  przecieków, które docierają do nas z Komisji Europejskiej. Rozmowy są bowiem tajne, a  informacje na ich temat pochodzą z ogólnego mandatu, jaki negocjatorzy z ramienia Komisji Europejskiej uzyskali od państw członkowskich UE. Ramy porozumienia są bardzo ambitne, nie wiadomo tylko czy uda się w większość zrealizować.  Jeżeli umowa TTIP wejdzie w życie, to utworzona zostanie największa na świecie strefa wolnego handlu obejmująca dwa najbardziej rozwinięte podmioty w gospodarce światowej. To, co UE i USA spodziewają się uzyskać dzięki porozumieniu do wzrost liczby nowych miejsc pracy, większy przepływ towarów i inwestycji, a także podniesienie konkurencyjności obu rynków.
Rokowania dotyczą trzech obszarów:  1. dostępu do rynku (ang. market access), a więc liberalizacji przepływu towarów, usług i kapitału; 2. handlowych aspektów działania w równych dziedzinach (chodzi tu m.in. o prawo własności intelektualnej, zamówienia rządowe czy współpracę energetyczną); 3. Regulacji (bariery pozataryfowe w tym techniczne bariery w handlu). Najważniejszym, a zarazem najtrudniejszym punktem negocjacji są kwestie regulacyjne, które dotyczą zróżnicowanych norm i standardów bezpieczeństwa działających po obu stronach Atlantyku. To właśnie tego typu regulacje określone jako bariery pozataryfowe stanowią najpoważniejszą przeszkodę w dwustronnych transakcjach handlowych. Ograniczeniem nie są już wysokie bariery taryfowe, bowiem podczas poprzednich rund negocjacyjnych GATT/WTO udało się je znacznie obniżyć, źródłem obecnych i potencjalnych problemów są odmienne regulacje. Występują one we wszystkich sektorach i branżach, począwszy od przemysłu samochodowego, metalurgicznego, chemicznego, po  sektor kosmetyczny, farmaceutyczny czy rolny. Eliminacja ceł w handlu UE-USA nie przyniesie zatem tak wielkich efektów handlowych jak mogłoby się wydawać. Średnie stawki celne na towary przemysłowe w UE i USA wynoszą odpowiednio 4,2% i 3,2%.
 Ze względu na duże zróżnicowanie obu systemów – amerykańskiego i unijnego osiągnięcie wspólnych wytycznych w zakresie barier regulacyjnych będzie wyjątkowo trudne. Istnieje obawa, że przyjęcie metody harmonizacji w zakresie wzajemnych norm i standardów będzie prowadziło do ujednolicenia norm  na zasadzie „równania w dół lub w górę”. Z oczywistych więc powodów partner, który ma wyższe standardy może się obawiać, że mogą one zostać obniżone. Inną metodą, znacznie łatwiejszą do zaakceptowania jest wzajemne ustanie. Problemem jednak to, czy negocjatorom uda się wypracować odpowiednie procedury, w oparciu o które nastąpi wzajemne uznanie odmiennych norm i standardów. Trzeba w tym przypadku przyjąć jakieś ogólne wytyczne, bowiem ze względów czasowych nie da się uznać wszystkich szczegółowych norm dla każdego typu produktu czy usługi. 
Ponadto w umowie TTIP mogą pojawić się inne trudne tematy, takie jaki sprawa ochrony praw własności intelektualnej, współpraca energetyczna czy zamówienia rządowe.  Ze względu na brak dokładnych informacji na temat przebiegu rokowań nie wiadomo, jakie konkretne zagadnienia są brane pod uwagę. Dlatego w kontekście ochrony praw własności intelektualnej w Europie pojawia się obawa dotycząca ACTA (Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi), jak również sprawa europejskiego systemu oznaczeń geograficznych (Geographical Indications), który dotyczy ochrony regionalnych/tradycyjnych wyrobów rolnych z państw UE jak np.  szynki parmeńskiej, sera Roquefort, polskiego oscypka czy miodu pitnego). Wielka niewiadoma dotyczy także potencjalnej współpracy energetycznej. Europejczycy liczą na dostawy tańszego amerykańskiego gazu ziemnego. W USA ograniczenia w wywozie LNG nie obowiązują bowiem tych państw, z którymi USA mają podpisane umowy o wolnym handlu. Pojawia się tu więc pewna szansa. Z drugiej jednak strony istnieją poważne ograniczenia techniczne po stronie USA związane z eksportem błękitnego paliwa. Istnieje ponadto obawa przed wzrostem cen gazu w USA.
Pozostaje zatem wiele znaków zapytania odnośnie przyszłej umowy UE – USA. Nie wiadomo jak będzie wyglądała liberalizacja obrotu usługami i czy ostatecznie zostanie włączona do umowy klauzula o międzynarodowym arbitrażu inwestycyjnym typu państwo-inwestor (Investor State Dispute Settlement). Generalnie największym zwolennikiem i promotorem idei transatlantyckiej strefy wolnego handlu jest tzw. duży biznes, a więc korporacje transnarodowe działające od lat po obu stronach Atlantyku. Oponentami są natomiast organizacje konsumencie, proekologiczne, zachodnioeuropejskie organizacje pozarządowe związane z ugrupowaniami lewicowymi i partią zielonych. W Polsce natomiast trudno znaleźć zarówno gorliwych zwolenników, jak i przeciwników porozumienia. Zainteresowanie inicjatywą jest bowiem znikome. Może to wynikać z tego, że zarówno przedsiębiorcy jak i konsumenci nie widzą dla siebie potencjalnych korzyści z tytułu umowy UE –USA. Innym powodem jest brak szerszej informacji na ten temat zarówno w mediach jak i debacie publicznej.

Małgorzata Grącik-Zajaczkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz